,,Do bram niebieskich zapukało
dziecię, wiedząc że nie ma go już na świecie.
Po jego twarzy łezki spływały i
szeptał przy tym...."Ja chce do mamy".
Czy tak naprawdę stać się musiało?-
w główce zadawał sobie pytanie.
Nagle bramę otworzył Stróż Anioł
Jego i głośno powiedział..."Nie płacz kolego.
Troszkę pobędziesz tu z nami i
wkrótce spotkasz się z rodzicami.
Dziecię spojrzało na Stróża swego
wciąż nie mogąc pojąc Dlaczego.
Bardzo chciało wrócić do mamy i nie
przechodzić przez próg tej bramy.
Anioł wziął wtedy dziecię na ręce
pokiwał głową jakby w podzięce,
coś mu tłumaczył wyjaśniał
Dlaczego mówił tak cicho by nikt nie słyszał tego.
Po krótkiej chwili dziecię na niego
spojrzało, przetarło oczka, płakać przestało.
Wtuliło się mocno w Anioła ramiona
szepcząc do ucha...."Chodźmy do Boga".
Gdy przechodzili przez wielką bramę
dziecię spojrzało jeszcze przez ramię.
Pomachało rączką na pożegnanie
swojej jedynej, najdroższej rodzinie.
Gdy się wrota za nim zamknęły synek
wyszeptał jeszcze te słowa....."
Każdego dnia przychodził tu będę,
by was powitać kochani rodzice.
Będę się modlił za Wami do Boga by
nigdy więcej nie spotkała was trwoga.
Za mnie kochajcie moje rodzeństwo i
pielęgnujcie swoje małżeństwo.
Chociaż Wam nigdy nie powiedziałem-
Kocham Was Bardzo- (a tak bardzo chciałem).
I zanim Anioł się zorientował,
dziecię zasnęło w jego ramionach ze smutną minka, słonymi łzami,
bo będzie tęsknić za rodzicami.........."
Postaram się nie dołować już nikogo ani samego siebie. Tak by sobie Maciuś życzył.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz