Gdy po śmierci w niebiosów przybyłem pustkowie,
Bóg długo patrzał na mnie i głaskał po głowie.
"Zbliż się do mnie, Maciusiu! Wyglądasz, jak żywy...
Zrobię dla Ciebie, co zechcesz, byś był szczęśliwy."
"Zrób tak, Boże - szepnąłem - by w nieba Twego krasie
Wszystko było tak samo, jak tam u mamy i taty!" -
I umilkłem zlękniony i oczy unoszę,
By zbadać, czy się gniewa, że Go o to proszę?
Uśmiechnął się i skinął - i wnet z Bożej łaski
Powstał dom kubek w kubek, jak nasz.
I sprzęty i donice rozkwitłego ziela
Tak podobne, aż oczom straszno od wesela !
I rzekł: "Oto są - sprzęty, a oto - donice.
Tylko patrzeć, jak przyjdą stęsknieni rodzice!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz