Czwartek
Operacja Maciusia
zaplanowana była na czwartek 19.07. Rozpocząć się miała z samego rana i
jako, że z góry przewidziano jej złożoność, to tego dnia nie planowano
już operacji drugiego dziecka. Na nasze nieszczęście jak już wiecie
wszystko zaczęło się zgodnie z planem. Przed blokiem operacyjnym
uściskaliśmy Maciusia mi udało się skraść buziaczka. Marta szybko
ukochała synka i się wycofała bo jak później mi powiedziała to dlatego,
żeby nie płakał po rozstaniu. Ja o tym nie wiedziałem i jak mi
powiedziała pielęgniarka po naszym rozstaniu z synkiem Maciuś się
rozpłakał i mnie wołał.
Potem już tylko mogliśmy czekać. Pierwsze informacje dostaliśmy około
godziny 17. Gdy z bloku wyszedł Pan Profesor i oznajmił nam, że operacja
była trudna ale udało się zrobić wszystko co zostało zaplanowane, czyli
zespolenie naczyń po stronie prawej i wymiana protezy założonej rok
temu po stronie lewej. Później czekaliśmy jeszcze godzinę może półtorej,
żeby móc się z nim zobaczyć. Wielką nadzieję i radość wlał nam w serca
Profesor, a dopełnieniem tego był widok bijącego serduszka Maćka.
Martwił nas niski poziom saturacji pozostający na poziomie 40-45%. Po
krótkiej chwili spędzonej na POPie ucieszeni wróciliśmy do hotelu.
Uradował nas też fakt, że Pan Profesor miał czuwać całą noc na oddziale.
W nocy było ciężko, nie mogłem spać bałem się zasnąć, myśląc tylko o tym
aby telefon nie zadzwonił. Całe szczęście cisza trwała do rana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz