Wspomóż Maciusia i przekaż 1% podatku w rozliczeniu rocznym. Wystarczy, że wpiszesz:

nr KRS 0000266644

a w celu szczegółowym podasz: "Maciej Ceynowa"

więcej informacji znajdziesz tutaj...

wtorek, 16 sierpnia 2011

operacja i jej komplikacje

Dnia 04.08.2011r po spędzeniu dwóch tygodni w domu kolejny raz przyjechaliśmy do CZMP w Łodzi, lecz tym razem już w celu wykonania pierwszej z wielu operacji. Do Kliniki przyjechaliśmy w czwartek i na samo dzień dobry dotarła do nas wiadomość iż wszystkie operacje zostały wstrzymane i nie wiadomo kiedy ruszą od nowa. Był to dla nas szok, no ale nie mamy na to wpływu, razem z żoną doszliśmy do wniosku, że skoro nie wiadomo kiedy operacja będzie zrobiona to lepiej będzie jak ja wrócę do domu a żona sama z Maćkiem pozostanie na oddziale.
W piątek wróciłem do domu a w weekend maszyna do operacji została odblokowana i od poniedziałku operacje ruszyły o nowa. Jako pierwsza w poniedziałek rano została zoperowana Madzia K. córeczka naszej koleżanki, a po południu przyszedł czas na Maćka. Wszystko potoczyło się bardzo szybko a sama operacja przebiegła bezproblemowo i bez komplikacji. Już na drugi dzień po operacji były bardzo korzystne wyniki Maciuś bardzo dobrze zniósł operację i szybko dochodził do siebie. Była szansa przenosin Maciusia z POPu na Kardiochirurgię.
Niestety we wtorek po południu nastąpiło pogorszenie stanu zdrowia Maćka a w środę rano lekarze wykonali cewnikowanie które ujawniło powstawanie skrzepów. Wiele się nie zastanawiając Profesor podjął decyzję o ponownej operacji i jeszcze w środę Maciek trafił na stół operacyjny. Także i ja nie czekając na wynik operacji spakowałem rzeczy i wyruszyłem w podróż powrotną do Łodzi by być przy dziecku. Wieczorem dotarłem na miejsce niestety stan Maćka był ciężki. Lekarze nie byli w stanie nic więcej zrobić. Została zwiększona dawka leku przeciwzakrzepowego a resztę pracy Maciek musiał wykonać sam.
Dwie doby było w miarę dobrze ale przyszła sobota i kolejne spadki saturacji i pogorszenie parametrów życiowych. Lekarze wykonali prześwietlenie i zadzwonili po Pana Profesora, który tego dnia miał wolne, że Maciuś nie daje rady i konieczna jest kolejna operacja. Przyjechał Pan Profesor i po godzinie dwudziestej wykonał kolejną, trzecią już operację mającą na celu usunięcie powstałych skrzepów krwi. Była to dla nas bardzo ciężka noc. Na szczęście dzień przyniósł nieco leprze wieści. Po usunięciu nagromadzonych skrzepów saturacja, tętno czy ciśnienie krwi nieco się poprawiły. Oczywiście lekarze ostrzegali nas, że stan zdrowia cały czas jest ciężki ale my wierzyliśmy i nadal wierzymy w całkowity powrót do zdrowia naszego syna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz