Wspomóż Maciusia i przekaż 1% podatku w rozliczeniu rocznym. Wystarczy, że wpiszesz:

nr KRS 0000266644

a w celu szczegółowym podasz: "Maciej Ceynowa"

więcej informacji znajdziesz tutaj...

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Piątek 20.07.2012

 Piątek
W piątek rano pełni optymizmu poszliśmy na rozmowę do anestezjologa. Dowiedzieliśmy się, że było ciężko ale Maciuś dał radę. Po chwili udaliśmy się na POP. Radość całkiem przepełniła nasze serca widząc, że saturacje urosły do poziomu 68-70% co było oznaką powrotu do zdrowia zwłaszcza, że w domu jak był zdrowy jego saturacje wynosiły ok.75%. Niestety nie mogliśmy długo zostać na oddziale po zaledwie kilku minutach pełni nadziei wyszliśmy porozmawiać z Profesorem. Kilka zamienionych zdań nasze zapały ostudziło nasze zapały gdyż okazało się, że saturacje są jednak za niskie i brane jest pod uwagę cewnikowanie w celu balonikowania. Znowu czekanie tym razem do godz. 12 aby się zobaczyć z Maćkiem. W międzyczasie zadzwonił telefon i poszliśmy do anestezjologa podpisać zgodę na cewnikowanie. Jak się później okazało to był przełomowy moment. W momencie gdy Kardiochirurdzy rozpoczęli cewnikowanie serduszko Maciusia się zatrzymało. Reanimacja trwała półtorej godziny, był to czas potrzebny na podłączenie aparatury do krążenia. Całe życie stanęło mi przed oczami. Choć wiedziałem, że po tak długim czasie musiało dojść do uszkodzenia mózgu nadal nie dowierzałem, zszokowany takim odwrotem sytuacji wciąż nie dopuszczałem myśli, że mogę stracić Maciusia. Snułem się po korytarzach jak opętany prosząc Boga o życie dla dziecka. Nie ważne z jakim uszkodzeniem i dalszym uszczerbkiem zdrowotnym ja go po prostu chciałem żywego. Już do późnych godzin wieczornych otrzymywaliśmy tylko złe wieści okazało się, że Maciuś ma zbyt wysoki poziom potasu aby można było podjąć próby odłączenia od aparatury. Profesor kolejną noc spędził przy naszym synu. Do leczenia włączono dializy. Walka trwała całą noc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz